Moje spojrzenie na ALPS – felieton Adriana Mańko
autor: augustlbn

Zapraszamy do przeczytania felietonu Adriana Mańko – prezesa KS “Marmoty” Lublin

Drużyna KS Marmoty w Lublinie i okolicach znana była do pewnego momentu tylko i wyłącznie z amatorskiej gry w piłkę nożną. Zespół noszący przydomek „Świstaki” rywalizował w rozgrywkach zarówno w hali, jak i na trawie. Od września zeszłego roku moja drużyna próbuje także swoich sił w lidze siatkarskiej. Radzimy sobie mówiąc delikatnie – przeciętnie. Nie to jest jednak najważniejsze. Rozgrywki ALPS, którym szefuje Łukasz Augustyniak doskonale wpisują się w ideę sportu amatorskiego. Jest dobra zabawa, jest kulturalna rywalizacja, jest rekreacja, a to wszystko tanio, przystępnie i praktycznie bez ograniczeń. Lubimy to.

Nie chcę by była to zwykła pieśń pochwalna o lidze. W swoim felietonie pragnę po prostu przedstawić swoją opinię na temat ALPS, a jest ona pochlebna. Gdy dowiedziałem się o istnieniu takowych rozgrywek, kompletnie nie wiedziałem jak mogą one wyglądać i czego się spodziewać. Po kilku miesiącach uczestnictwa w tej zabawie wiem jedno – żałuję, że liga jest tak słabo rozreklamowana, przez co dowiedziałem się o niej tak późno. Tak fajne, sympatyczne rozgrywki powinny mieć swoją markę, na jaką zasługują. Oczywiście, nie od razu Kraków zbudowano, czy jak śpiewała Morcheeba – Rome was not built in a day. Sam po swoim przykładzie wiem, że rozkręcanie takiej ligi to proces przypominający efekt kuli śniegowej. Kolejne osoby o lidze dowiadują się „pocztą pantoflową” i często same chcą próbować swoich sił. Dochodzą nowi zawodnicy, nowe drużyny. Zwiększa się rywalizacja, podnosi poziom. Same plusy? Teoretycznie tak, ale to także nastręcza dodatkowej pracy organizatorowi, który chce przyjąć do ligi jak najwięcej drużyn. Nie może wszystkich – o tym pamiętać warto. Po drugie należy zdawać sobie sprawę, że organizator poświęca swój czas na „ogarnianie” całej zabawy i przede wszystkim – sędziowanie. Zadanie niewdzięczne w każdej dyscyplinie. Piszę to dlatego, że znam to z autopsji i jednocześnie dziwie się tym, którzy krytykują pracę organizatorów, podczas gdy ta jest dobra. Krótki staż w ALPS jakim dysponuje w zupełności wystarcza by widzieć, że praca, jaką kol. Augustyniak, z pomocą pana Nałęckiego i innych osób wkładają w działalność ligi jest godna podziwu. Poziom sędziowania należy uznać za niezły. Najczęściej błędy zdarzają się przy ocenie piłek na linii końcowej. Brak sędziów liniowych jest największym problemem i mankamentem. Trudno jednak postawić tezę, że jedna czy dwie piłki w secie, których ocena jest błędna decydują o wyniku. W wypadku mojej drużyny nie jest tak na pewno, dlatego też z naszej strony kłótni z sędziami nie ma. Nie przeczę jednak, że byłoby miło gdyby wraz z rosnącą ilością drużyn pojawili się nowi chętni do sędziowania. Praca „na linii” nie wydaje się być specjalnie trudna. Mecze trwają ok. godziny, czasem trochę dłużej. Skoro „August” i spółka tydzień w tydzień poświęcają po kilka godzin by wszyscy z nas mogli wspólnie pograć w siatkę, to może i my moglibyśmy raz na jakiś czas pomóc. To oczywiście wolna myśl, do rozważenia przez wszystkie strony. Przykład mojej ligi (LAKP) pokazuje, że opcji jest wiele. Można podnieść składkę, opłacać sędziów. Wtedy łatwiej jest o chętnych. Tak czy inaczej – moja obserwacja ligi ALPS pozwala mi na wystawienie pozytywnej cenzurki rozgrywkom. Fajnie, że powstała druga liga, a jeśli wszystko będzie rozwijać się w takim tempie, to stawiam dolary przeciwko orzechom, że chętnych wkrótce będzie jeszcze więcej.

Podsumowując te moje rozważania dochodzę do wniosku, że jest wiele podobieństw między ligą ALPS, a moimi rozgrywkami LAKP. Kto wie czym to zaowocuje w przyszłości. Póki co zaowocowało tym tekstem, który napisałem dla podkreślenia „fajności” ligi, w której moja drużyna uczestniczy od września.





Komentowanie wyłączone.

Photo

luty 14th

18:03
  • Zarejestruj się
  • Zaloguj

  • © 2024 Amatorska Liga Piłki Siatkowej w Lublinie | Działa na WP, Diabolique Lagoon & Wordpress PL